Trident od Vandy Vape to e-papieros, który na sukces jest niemal skazany. Dlaczego? Posiada chyba najbardziej pożądaną wśród e-papierosów cechę – funkcjonalność. Na rynku e-palenia dzieje się dużo, i dzieje się szybko. Dominujące firmy, takie jak Geekvape, Lost Vape, Voopoo czy właśnie Vandy Vape ścigają się w dostarczaniu na rynek coraz to nowszych, lepszych i wypasionych urządzeń. Zauważalne, a czasem rażące (tak, mówię tu o SMOK-u) jest tworzenie zupełnie tego samego sprzętu, ale w innym wydaniu. Ciekaw jestem, jak wielu e-palaczy zauważyło różnicę pomiędzy Princem, P25 czy P22. Tak, różnią się – milimetrami w długości komina, czy kształtem grzałki (którą i tak można dowolnie wymieniać).
Przy okazji nowego sticka od Vandy Vape, warto o tym napisać. Sami możecie zobaczyć, jak duży sukces odniósł Aegis firmy Geekvape. Oferował pełną ochronę – przed pyłem, wodą, upadkami. Ta cecha zapewniła mu ogromną popularność, a sam Aegis sprzedawał się w ogromnych ilościach. Nie było wcześniej boxa, który przetrwał upadek z 5 piętra, albo całkowite zanurzenie pod wodą na pół godziny. Wszyscy, którym zależało na wytrzymałości dużego wyboru nie mieli, prawda? Wybierali Aegisa od razu, z miejsca.
Zmiana designu, jakieś delikatne poprawki techniczne czy kosmetyczne nic nie zmienią. Nie wystarczy już tego samego opakować w coś innego. Rynek uwielbia urządzenia, które oferują coś nowatorskiego, innego. Coś, co naprawdę przyciągnie do siebie konsumentów – jeśli nie wszystkich, to przynajmniej jakąś konkretną grupę.
Trident od Vandy Vape to idealny przykład sprzętu, który przyciągnie do siebie ludzi. Jest poręcznym stickiem, który wytrzyma upadki czy zachlapania, a na dodatek nie ma wbudowanej baterii. Coś pięknego, prawda? Założę się o każde pieniądze, że ludzie dla których Aegis był trochę za duży już Tridenta zamówili.